Zapach opowiada historie i przywołuje wspomnienia. Gdy pomyślę o zapachach, które najbardziej zapadły mi w pamięć, od razu przenoszę się do Bazyliki Świętego Piotra na Watykanie. Gdy mieszkałem w Rzymie, bardzo często przychodziłem tam, by na chwilę zostawić w tyle tętniące życiem miasto. Nigdy nie zapomnę woni chłodnego marmuru i przenikającej powietrze atmosfery spokoju, dostojeństwa i łączności z poprzednimi pokoleniami. Zawsze marzyłem, by odtworzyć ten zapach.
Tworzeniem świec postanowiłem jednak zająć się po wizycie w innym miejscu – paryskim showroomie Ricka Owensa. Tam dominował kolejny zapach, który zawsze będzie w mojej pamięci. Zupełnie unikatowy, intensywny, inspirowany włosiem konia, dopasowany do tematyki ówczesnej kolekcji. Wtedy uderzyło mnie, jak istotne znaczenie dla charakteru miejsca mają zapachy i zacząłem zastanawiać się, dlaczego tak dużo uwagi poświęca się perfumom, a relatywnie niewiele świecom, które nadają zapach miejscu, w którym przebywamy.
Od początku moim zamiarem było więc stworzenie marki, która stanie się odpowiednikiem modowego haute couture w świecie zapachów i która dostarczy świece najwyższej jakości – zarówno pod kątem dobranych składników, sposobu wykonania, jak i dojrzałości całego konceptu, jego oprawy wizualnej, przemyślanych inspiracji, które sprawią, że każdy produkt to niepowtarzalna opowieść.
Tak narodziła się marka GREYHOUND CANDLE.